Kolejne testowanie.
Wobec tego kremu, azjatyckiej firmy BRTC, miałam naprawdę duże wymagania.
Według producenta krem wybiela/rozświetla, dba o cerę zapobiegając zmarszczkom i długotrwale nawilża. Ma też filtr SPF30 (za to duży plus~!).
Przy pierwszej próbie się zawiodłam. Nałożyłam Jasmin Water na (średnio) nawilżający krem (z firmy bebe) i efekt był marny. Jasmin Water nie chciał się w ogóle stopić z moją skórą, zrobił mi tylko nieciekawą teksturę na gębie, i generalnie było słabo.
Przy drugiej próbie nałożyłam JW na dosyć tłusty regenerujący krem firmy AA (muszę zawsze nakładać nawilżające kremy, bo mam strasznie suchą cerę. :C). Efekt był znacznie, znacznie lepszy. JW pięknie się stopił i zdecydowanie wyrównał koloryt.
Największym dla mnie plusem jest kolor kremu - mega jasny beż. Idealny dla hardkorowych bladziochów, takich jak ja. :D Nigdy przedtem nie korzystałam z kosmetyku, który miałby tak jasny kolor i tak świetnie pasował do mojej skóry, także za kolor daję subiektywne 9,5/10.
Używam na razie próbek i w takiej otwartej próbce kolor ciemnieje, ale na twarzy jest naprawdę jasny.
Z kryciem trochę gorzej, jest średnie, w kierunku słabego, więc raczej się nie nada na ukrycie niczego bardzo wyraźnego.
Nie zauważyłam, żeby mi wysuszał skórę, a w dodatku trzyma się u mnie porządnie przez cały dzień.
Rozświetla cerę, raczej się świeci (nie matuje).
Podsumowanie: jestem bardzo zadowolona z tego kremu~! (Jak dla mnie to zdecydowanie pobił kremy od SKIN79, ale to głównie przez kolor.) Jednakże ze względu na raczej słabe krycie nie jest moim ideałem, więc będę szukać dalej.