Mała kontynuacja posta dotyczącego "Włosomaniactwa".
Pofarbowałam włosy pierwszy raz w życiu. Na rudo.
I nie ma to absolutnie nic wspólnego z panującą ostatnio modą na rudy. :)
Już w podstawówce chciałam być ruda - i upierałam się, że jestem (to nie do końca prawda, tylko w słońcu/odpowiednim świetle moje włosy mają rudy odcień).
Nigdy nie chciałam farbować kudłów, bo zwykłe farby to sama chemia i potrafią bardzo zniszczyć włosy.
Ale mniej więcej miesiąc temu dowiedziałam się o hennie Khadi i postanowiłam ją wypróbować. Farbowanie henną wcale nie niszczy włosów, a może im wręcz pomóc! :)
Przed farbowaniem:
Po farbowaniu:
(pierwsze zdjęcie: po paru godzinach, bez flesza
drugie zdjęcie: po parunastu godzinach, z fleszem)
Update: po paru dniach kolor ściemniał, ale wciąż wygląda fajnie :D
Kolor wyszedł taki jaki chciałam - nie bardzo marchewkowy chamski rudy, ani też nie czerwony.
Jestem bardzo zadowolona i na pewno jeszcze będę używać tej henny w przyszłości.
Samo nakładanie jej okazało się być całkiem przyjemne i nawet łatwiejsze, niż sądziłam. Zapach (taki mocno ziołowy) nie jest szczególnie ładny, ale idzie przeżyć. :)
Podsumowując... cieszę się z "nowego" koloru i polecam wszystkim hennę!
( Czułam po prostu potrzebę podzielenia się z innymi zaistniałym faktem, jeżeli nie jesteście kompletnie
zainteresowani tematem włosów, to przepraszam za SPAM! )