czwartek, 28 marca 2013

Włosomaniactwo #2

Mała kontynuacja posta dotyczącego "Włosomaniactwa".
Pofarbowałam włosy pierwszy raz w życiu. Na rudo.
I nie ma to absolutnie nic wspólnego z panującą ostatnio modą na rudy. :) 
Już w podstawówce chciałam być ruda - i upierałam się, że jestem (to nie do końca prawda, tylko w słońcu/odpowiednim świetle moje włosy mają rudy odcień).
Nigdy nie chciałam farbować kudłów, bo zwykłe farby to sama chemia i potrafią bardzo zniszczyć włosy.
Ale mniej więcej miesiąc temu dowiedziałam się o hennie Khadi i postanowiłam ją wypróbować. Farbowanie henną wcale nie niszczy włosów, a może im wręcz pomóc! :)

Przed farbowaniem:


Po farbowaniu:
(pierwsze zdjęcie: po paru godzinach, bez flesza
drugie zdjęcie: po parunastu godzinach, z fleszem)


Update: po paru dniach kolor ściemniał, ale wciąż wygląda fajnie :D

Kolor wyszedł taki jaki chciałam - nie bardzo marchewkowy chamski rudy, ani też nie czerwony. 
Jestem bardzo zadowolona i na pewno jeszcze będę używać tej henny w przyszłości.
Samo nakładanie jej okazało się być całkiem przyjemne i nawet łatwiejsze, niż sądziłam. Zapach (taki mocno ziołowy) nie jest szczególnie ładny, ale idzie przeżyć. :)
Podsumowując... cieszę się z "nowego" koloru i polecam wszystkim hennę!
( Czułam po prostu potrzebę podzielenia się z innymi zaistniałym faktem, jeżeli nie jesteście kompletnie
zainteresowani tematem włosów, to przepraszam za SPAM! )

wtorek, 19 marca 2013

Dlaczego nienawidzę zimy

Dzisiaj będę typowym Polakiem i ponarzekam.

1. Zima w Polsce jest praktycznie całkowicie bez-słoneczna, a patrzenie non stop na 
szaro-bure niebo i szaro-bury świat jest bardzo depresyjne. W koćcu słońce daje nam w swoich promieniach witaminę szczęścia! (Czy jakoś tak.)
2. Psie kupy! Nie rozkładają się, tylko zamarzają, a jak śnieg stopnieje, 
to zostają na widoku, na ziemi i chodnikach, w niedorzecznych wręcz ilościach. 
Tak zamiast przebiśniegów. Y.Y
3. Po śniegu, zwłaszcza tym udeptanym albo błotnistym i rozciamcianym, 
bardzo trudno się chodzi...
4. ...przez co też człowiek szybko się męczy.
5. No i na lodzie łatwo się poślizgnąć i zarobić parę siniaków, a w gorszym przypadku: złamać
rękę bądź nogę. I przy okazji stać się pośmiewiskiem innych ludzi, podczas wykonywania
groźnego "tańca" na lodzie.
6. Trzeba się ubierać w parę warstw (co jest raczej bardzo niewygodne), a często 
to i tak nic nie daje i zimno przedziera się przez ubranie.
7. Za każdym razem jak się wchodzi/wychodzi z domu to trzeba poświęcić parę minut na ubieranie się i rozbieranie, zwłaszcza ośnieżonych butów. W lecie takiego problemu nie ma.
8. Czy to przyjemne, kiedy lodowaty wiatr dmucha Ci w twarz śniegiem?
9. Autobusy nieraz utykają w zaspach i się spóźniają, albo wchodząc do nich/wychodząc z nich 
trzeba się przedrzeć przez wielką zaspę śniegu, 
którą inteligentnie zwalił tam pojazd odśnieżający drogi.


10. Na dworze cierpią (czasem i zamarzają) bezdomne koty.
11. Idziesz po zakupy. Na dworze jest bardzo zimno, więc ubierasz się grubo i ciepło. 
Kiedy wracasz z ciężkimi zakupami pocisz się i jest ci gorąco. Aczkolwiek temperatura 
wokół Ciebie jest ciągle bardzo niska - i ta mieszanka powoduje, że nie dość, że czujesz się bardzo niekomfortowo, to jeszcze masz duże szanse aby się przeziębić.
12. Nie wiem jak włosy innych, ale moje śniegu bardzo nie lubią, i muszę je przed nim chować, 
bo inaczej mam na głowie napuszoną szopę.
13. Okulary zaparowują w pociągach i autobusach!!! >.<
14. Wstajesz rano, wiesz, że musisz się zaraz zebrać i wyjść, wyglądasz przez okno, 
a tam burza śnieżna.... hurraaa......
15. Dzień jest krótszy, co skutkuje tym, że gdy wychodzę rano z domu - jest CIEMNO;
gdy wracam po południu do domu - jest CIEMNO. -.-
16. Wydaje się duuużo więcej kasy (na ogrzewanie i światło) niż latem.
17. Aktualnie nie mam psa, ale współczuję wszystkim właścicielom psów, którzy muszą 
nieraz w bardzo wczesnych/późnych porach wychodzić z pupilem na mróz i przedzierać się z nim przez zaspy śnieżne/zimny wiatr.

To tyle. Jesli jeszcze coś mi się przypomni, to dopiszę.

niedziela, 3 marca 2013

Jak wykorzystać stary ciuch

Miałam starą bluzę, która leżała w mojej szafie przez lata, bo 
bardzo podoba mi się nadruk na plecach. :)
Postanowiłam uszyć z tej bluzy poduchę: uskrzydlonego kota.
To zdecydowanie lepsze niż ubranie wyrzucić albo przemianować na jedną ze szmat do podłogi.


Po materiale najlepiej rysuje się miękkim ołówkiem (HB4, HB6, HB8).
Mi niestety podstawy kota wyszły nierówne, ponieważ okazało się, że na plecach bluzy jest 
trochę za mało materiału, a przodu nie mogłam użyć (bo tam był duży dekolt i kieszeń).


Na pierwszy ogień poszły uszka. Materiał odwróciłam na lewą stronę i zaszyłam 
podłóżnym szwem wzdłuż krawędzi. 
Tam, gdzie szew przebiega bardzo bliziutko krawędzi, lepiej zszyć podwójnie.
Zostawiłam kawałek przerwy, żeby zmieściło mi się tam parę palców, przewróciłam materiał 
na właściwą stronę, wypchałam i zszyłam do końca.


Oczy i nosek wycięłam z filcu.


Materiały znowu odwróciłam na lewą stronę i zszyłam z uszami w środku.


Potem zrobiłam tak jak poprzednio - wywróciłam materiał na prawą stronę i wypchałam.
Do wypychania najlepiej nadaje się watolina/ocieplina (nie flaczeje 
po ugnieceniu tak jak zwykła wata).


Ostateczne zaszycie poduchy zrobiłam używając "niewidzialnych szwów" z tego tutoriala.
Całość zajęła mi niecałe 3 godziny.
Uskrzydlony kotek dołączył do innych poduch. :3

piątek, 1 marca 2013

Tyle filmów, tak mało... chęci

Jest tyle filmów, które chcę obejrzeć. Naprawdę chcę, ale zazwyczaj nie chce mi się oglądać/ściągać. (Absurdalne, nie?) Kurczę, aż takim leniem jestem? (Ostatnimi czasy mój wewnętrzny leń pozwala sobie na za dużo.)
Muszę obejrzeć horror Mama, Pokłosie (dajmy szansę niecodziennym Polskim filmom, trailer wygląda według mnie obiecująco), Atlas chmur (słyszałam, że jest świetny),  House at the end of the street, Silver Lining Playbook (skoro Jennifer za to Oscara dostała, to znaczy, że warto), Silent Hill: Apokalipsa... (i jeszcze parę, na których premierę czekam, m.in. Horns, The Host, Carrie)
Ktoś z Was oglądał coś z tego? Jakie były Wasze wrażenia?


Jak obejrzę coś naprawdę wartego polecenia, to o tym napiszę następnym razem. 
Jestem też otwarta na filmowe propozycje (jednakże muszę zaznaczyć, że preferuję horrory/dramaty/thrillery, a romanse i komedie zazwyczaj omijam szerokim łukiem). :)

Parę postów temu pisałam o słodkich poduchach. Sama parę uszyłam. Ogólnie jestem z nich 
zadowolona i na pewno na tych trzech się nie skończy. :)
Przedstawiam Wam sowę, dango i smutnego kota.


Obecnie słucham:
(bo akurat tworzę z tym video)