Tak, wysyłanie listów i pocztówek wciąż jeszcze żyje.
Pisałam o tym jakiś czas temu na blogu, jak fajnie mieć pen friendów - listowych przyjaciół z innych krajów (pokazywałam Wam parę rzeczy, które dostałam pocztą, np. Pocky o smaku zielonej herbaty, które przyfrunęły do mnie z Japonii od Kensako).
Swoich pen friendów miałam 7 czy 8. Pamiętam, kiedy znaczki za granicę (priorytetowe) kosztowały 3,50 zł. Potem podnieśli cenę do 5 zł, a ostatnio do 5,20 zł. Szkoda, że w taki niefajny sposób zabijają chęć korespondencji. Chciałabym wysyłać wiele listów, ale musiałabym być chyba milionerką. T.T
Także parę miesięcy temu postanowiłam bardzo zmniejszyć listę swoich pen friendów i obecnie mam czterech (z Finlandii, Japonii, Taiwanu i USA).
Ostatnio znalazłam na strychu całą stertę zapomnianych skrawków papeterii - zestawy kopert i kartek.
Niektóre z kopert są puste, także z radością zaczęłam na nich rysować. :D
Dostanie ładnie ozdobionego listu z małym prezentem w środku jest świetne, polecam~!
A co można wysłać innym w liście?
Saszetkę herbaty, gumę do żucia, suszone kwiaty, pióra, rysunki, pocztówki, lizaki, zakładki do książek, zdjęcia, origami, bransoletkę, gumkę do włosów, broszkę, brelok, wisiorek, przepis na coś dobrego do jedzenia, próbkę kosmetyku w saszetce, notesik. :)
Trochę listów, które do mnie dotarły:
Pen friendów łatwo znaleźć w internecie, jest dużo stron poświęconych wyszukiwaniu potencjalnych korespondentów.