Nie jestem włosomaniczką (właściwie nie jestem maniaczką niczego), ale ostatnio zaobserwowałam Włosomaniactwo w sieci. Mnóstwo dziewczyn zaczęło zakładać blogi dotyczące swoich włosów i ich pielęgnacji. Uważam, że to bardzo fajny pomysł, przydatny zarówno dla założycielek jak i dla obserwatorów. Testowanie różnych metod, kosmetyków, obserwowanie, jak nasze włosy z miesiąca na miesiąc zmieniają się... Z jednej strony może się to wydawać szalone i narcystyczne, ale z drugiej to chyba każda dziewczyna chciałaby mieć piękne włosy, nie?
Moje włosy to była najgorsza katastrofa. Odziedziczyłam po rodzinie od strony mamy włosy bardzo suche, puszące się, o dużej porowatości. Nie wiedziałam jak się nimi zająć i wyglądały koszmarnie, gorzej niż siano. Potem zaczęłam je prostować, co wcale ich stanu nie polepszyło (no ba!).
Jakoś na jesień 2011 zaczęłam szukać w internecie sposobów, żeby coś z tymi moimi okropnymi kudłami zrobić. No i znalazłam parę bardzo przydatnych blogów. Od tamtego czasu zaczęłam wypróbowywać różne odżywki i oleje. Mam włosy kręcone, więc niestety wymagają one znacznie więcej pracy niż włosy proste (mają inną strukturę i trudniej je doprowadzić do porządku). Staram się je przedewszystkim nawilżać, żeby nie były takie sianowate.
Bywały oczywiście gorsze i lepsze momenty. :)
Różnica między moimi włosami z 2010 roku a z teraz jest ogromna, ale moje kudły wciąż wymagają ode mnie dużo czasu, pracy, pielęgnacji. Jednak mam nadzieję, że "moja włosowa historia" może być inspiracją dla tych, którzy nie są zadowoleni ze swoich włosów,
a mają za mało motywacji, aby się za nie zabrać. ;)
Moim celem są nawilżone, zdrowowyglądające włosy.. i dodatkowo je zapuszczam. (Ubóstwiam wręcz bardzo długie włosy) ;3 Muszą być jeszcze 7-10 cm dłuższe i wtedy będzie to moja
wymarzona długość. 8D
Wciąż jeszcze swoich włosów do końca nie rozgryzłam i nie mogę znaleźć idealnego sposobu stylizacji. Próbowałam już "wydobyć skręt" poprzed ugniatanie mokrych włosów, ale wyglądało to bardzo nieciekawie. Robiłam też tak, aby moje włosy były jak najbardziej proste - ale to też nie wyglądało za ładnie. Jak na razie najbardziej sprawdza się u mnie zaplatanie wilgotnych włosów w warkocz i trzymanie ich tak przez całą noc.
To, co mogę polecić wszystkim z czystym sumieniem, to olejowanie (czyli nakładanie na włosy oleju, np. kokosowego, Amli, z pestek winogron i trzymanie tego na włosach tak długo jak się da, a potem normalne umycie włosów).
Z ciekawszych rzeczy radzę też, aby ostatnie płukanie włosów robić możliwie jak najzimniejszą wodą i żeby - jeśli jesteście kręconowłose - absolutnie nie czesać włosów kiedy są suche (< mój błąd z przeszłości xD). Lepiej zrobić to delikatnie grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami, kiedy włosy są jeszcze mokre i z odżywką.
Blog, który mi baaardzo pomógł i z którego zaczęłam czerpać wiedzę w początkowej fazie,
to
blog Anwen. :)
A to moje przykładowe inspiracje: