środa, 30 stycznia 2013

Szarość za oknem

Nauka na sesję... geez... za co?! A nie, to niewłaściwe pytanie, przecież w końcu sama wybrałam, że chcę iść na studia.
Od dłuższego już czasu byłam cały czas pozytywnie nastawiona do wszystkiego, mówiłam sobie, że "jakoś to będzie" i że na pewno wszystko wyjdzie lepiej niż w moich 
obawach. Martwiłam się naprawdę rzadko i mało.
Dzisiaj jakoś ten optymizm w jedną chwilę mi się skończył.
Kocham Polskę jako ojczyznę, uważam, że jest ciekawym i pięknym krajem, ale czuję się nią poprostu zmęczona (napewno pogoda ma też w tym swój udział). Strasznie chciałabym przenieść się (albo chociaż pojechać na krótki czas) do Stanów, bo wiem, że tam czułabym się znacznie lepiej. Nie chodzi o to, że uważam, że Stany są najlepsze, American Dream, że tam dostanę wszystko to co chcę itd... bo tak nie jest, nawet w Ameryce, żeby coś osiągnąć, trzeba ciężko pracować. Ale czuję, że i tak tam byłabym szczęśliwsza. Inny kraj, ta inna kultura, inny sposób życia (i pogoda! Nic mnie tak nie dołuje i nie wnerwia jak zima, nienawidzę tej pory roku z całego serca)...  Wydaje mi się, że tam byłoby bardziej "moje miejsce" niż tutaj.
Jednak wyjazd tam jest bardzo, bardzo trudny a obecnie całkowicie niemożliwy, 
co jest powodem mojego koszmarnego samopoczucia na tą chwilę.
Jeżeli mam zostać w Polsce (a na razie nie mam wyboru), to muszę mieć tu kogoś, 
kto wniesie w moje życie baaaardzo dużo słońca....
Oby ktoś taki się znalazł....

niedziela, 27 stycznia 2013

Zakończenie Giveawaya!

Czas zakończyć Giveawaya!
Zgłosiło się 40 osób, co mnie bardzo cieszy...
Ale nagroda jest tylko jedna, a zdobywa ją przypadkowo wylosowana osoba, 
którą jest.. Shini!


Nastepny Giveaway zrobię, kiedy na blogu stuknie 50.000 wyświetleń 
albo 100 Obserwatorów. :)

piątek, 18 stycznia 2013

Mój pierwszy koreański krem BB

Robiąc użytek z konta na Ebayu, które ostatnio założyłam, zamówiłam swój 
pierwszy w życiu koreański krem BB.
Wypróbowywałam 'europejskie podróbki' od Maybelline i Garniera, ale to jednak przecież nie to samo...
Wybrałam markę SKINFOOD, ponieważ wśród oryginalnych kremów BB jest najtańsza (tak mi się zdaje), więc też dobra na początek. :)
Wybrałam krem z miodem i czarną herbatą i filtrem SPF20.


( Krem przybył do mnie z Korei w niecałe dwa tygodnie! O.o )

Według producenta jest to krem nawilżający i rozświetlający, który sprawia, że skóra jest 
miękka i jędrna/gładka.

Działanie na mojej skórze:
Minusy:
- nawilżenie raczej słabe
- małe krycie (ale jak się zmiesza z podkładem to jest ok)
- konsystencja troszeczkę za gęsta jak dla mnie
Plusy:
- całkiem nieźle radzi sobie z moimi strasznymi cieniami pod oczami
- faktycznie skóra wygląda na dużo bardziej świeżą i gładką
- uroczo pachnie

Więc jest nieźle, ale chyba liczyłam na więcej.
Czy warto było kupić? Zadecyduję, kiedy już skończę tubkę. :)

wtorek, 8 stycznia 2013

Włosomaniactwo

Nie jestem włosomaniczką (właściwie nie jestem maniaczką niczego), ale ostatnio zaobserwowałam Włosomaniactwo w sieci. Mnóstwo dziewczyn zaczęło zakładać blogi dotyczące swoich włosów i ich pielęgnacji. Uważam, że to bardzo fajny pomysł, przydatny zarówno dla założycielek jak i dla obserwatorów. Testowanie różnych metod, kosmetyków, obserwowanie, jak nasze włosy z miesiąca na miesiąc zmieniają się... Z jednej strony może się to wydawać szalone i narcystyczne, ale z drugiej to chyba każda dziewczyna chciałaby mieć piękne włosy, nie?


Moje włosy to była najgorsza katastrofa. Odziedziczyłam po rodzinie od strony mamy włosy bardzo suche, puszące się, o dużej porowatości. Nie wiedziałam jak się nimi zająć i wyglądały koszmarnie, gorzej niż siano. Potem zaczęłam je prostować, co wcale ich stanu nie polepszyło (no ba!).


Jakoś na jesień 2011 zaczęłam szukać w internecie sposobów, żeby coś z tymi moimi okropnymi kudłami zrobić. No i znalazłam parę bardzo przydatnych blogów. Od tamtego czasu zaczęłam wypróbowywać różne odżywki i oleje. Mam włosy kręcone, więc niestety wymagają one znacznie więcej pracy niż włosy proste (mają inną strukturę i trudniej je doprowadzić do porządku). Staram się je przedewszystkim nawilżać, żeby nie były takie sianowate.
Bywały oczywiście gorsze i lepsze momenty. :)



Różnica między moimi włosami z 2010 roku a z teraz jest ogromna, ale moje kudły wciąż wymagają ode mnie dużo czasu, pracy, pielęgnacji. Jednak mam nadzieję, że "moja włosowa historia" może być inspiracją dla tych, którzy nie są zadowoleni ze swoich włosów, 
a mają za mało motywacji, aby się za nie zabrać. ;)
Moim celem są nawilżone, zdrowowyglądające włosy.. i dodatkowo je zapuszczam. (Ubóstwiam wręcz bardzo długie włosy) ;3 Muszą być jeszcze 7-10 cm dłuższe i wtedy będzie to moja 
wymarzona długość. 8D 
Wciąż jeszcze swoich włosów do końca nie rozgryzłam i nie mogę znaleźć idealnego sposobu stylizacji. Próbowałam już "wydobyć skręt" poprzed ugniatanie mokrych włosów, ale wyglądało to bardzo nieciekawie. Robiłam też tak, aby moje włosy były jak najbardziej proste - ale to też nie wyglądało za ładnie. Jak na razie najbardziej sprawdza się u mnie zaplatanie wilgotnych włosów w warkocz i trzymanie ich tak przez całą noc.


To, co mogę polecić wszystkim z czystym sumieniem, to olejowanie (czyli nakładanie na włosy oleju, np. kokosowego, Amli, z pestek winogron i trzymanie tego na włosach tak długo jak się da, a potem normalne umycie włosów).
Z ciekawszych rzeczy radzę też, aby ostatnie płukanie włosów robić możliwie jak najzimniejszą wodą i żeby - jeśli jesteście kręconowłose - absolutnie nie czesać włosów kiedy są suche (< mój błąd z przeszłości xD). Lepiej zrobić to delikatnie grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami, kiedy włosy są jeszcze mokre i z odżywką.
Blog, który mi baaardzo pomógł i z którego zaczęłam czerpać wiedzę w początkowej fazie,
to blog Anwen. :)
A to moje przykładowe inspiracje:
taka, siaka i tu i tutaj.

wtorek, 1 stycznia 2013

Poduchowe Cuteness Overloaded

Założyłam sobie Ebaya (nareszcie) i ogarnęłam PayPal (nareszcie!), więc zaczęłam się tam rozglądać. I oto co znalazłam...

 

 

Są takie i jeszcze mnóstwo innych, równie uroczych poduch.
Aż naszła mnie ochota, aby takie słodziaki kolekcjonować...
Ale nie odbiło mi jeszcze na tyle, aby wydać 130 zł na jedną poduszkę, więc postanowiłam, że sama spróbuję uszyć. :) Zobaczymy, jak mi to wyjdzie...

A teraz:... Podsumowanie mojego roku 2012 w pigułce:

- zdałam maturę z matmy (YEAH, mój wielki sukces! modliłam się 
o te minimalne 30%, a zaliczyłam na 60%! xD)
- byłam na Coperniconie i paru innych fajnych konwentach fantastycznych
- dostałam się na te studia, na które chciałam ^_^
- na Uniwersytecie poznałam sporo bardzo fajnych ludzi :)
- skończyłam pisać Wilczy krzyk, zaczęłam Ognistowłosą
- udało mi się rozpocząć drogę do zaakceptowania samej siebie 
(dosyć to trudne, ale idzie mi całkiem nieźle!)
- uczestniczyłam w Harajuku Day
- zaczęłam korespondencję z paroma dziewczynami ze Stanów i jedną Japonką
- lista obejrzanych przeze mnie horrorów dobiła do liczby 188 xD

Napiszcie w komentarzu albo na swoim blogu Wasze podusmowanie 2012ego! Generalnie możecie potraktować to jako TAG. :)

Niezależnie od tego, jaki był rok 2012, niech 2013 będzie lepszy! :) 
(Hej, przecież przeżyliśmy koniec świata! Więc czy mamy prawo jeszcze narzekać?)
P.S. Zapraszam wszystkich do Giveawaya!