sobota, 8 grudnia 2012

Jak zaakceptować siebie

[ Ostrzegam, że ta notka jest dosyć osobista i zawiera moje prywatne doświadczenia, z którymi jednak postanowiłam się z Wami podzielić. :) ]

Jak zaakceptować siebie? Nie ma jednego, łatwego i szybkiego sposobu, droga do akceptacji samego siebie jest długa i bolesna, ale nie niemożliwa. Co jest najważniejsze? Żeby samemu czuć się dobrze. Po prostu trzeba do tego dążyć. Żebyś TY czuła się dobrze, ignorując opinie innych. Bo zawsze znajdzie się ktoś, komu coś się w tobie nie spodoba i zawsze znajdzie się coś, na co by można ponarzekać i pomarudzić. Bo jej/jemu się nie podoba, że masz za mało makijażu, albo masz za dużo makijażu, albo o siebie nie dbasz, albo jesteś narcyzem, albo masz wielki nos, ten kolor włosów ci nie pasuje, źle wyglądasz w tej bluzce, masz dziwną torbę i tak dalej i tak dalej...
I takie właśnie opinie trzeba wpuścić jednym uchem i wypuścić drugim, bo dogadzanie ludziom to syzyfowa praca, mission impossible. Po prostu się nie da i już, deal with it! ;) Kto będzie żył z tobą przez całe życie? Ty czy oni? To TY musisz zrobić tak, żeby czuć się dobrze we własnym ciele, a to jak wyglądasz, to TWOJA sprawa, a nie innych, niech każdy skupi się na sobie, przestanie oceniać i szufladkować. Świata nie zmienisz, ale możesz zmienić siebie - tylko wtedy, jeśli sama tego chcesz, bez "pomocy" innych. Zrób tak, żeby TOBIE się podobało, żebyś TY czuła się dobrze.
Ja czułam się ze sobą bardzo źle od szóstej klasy podstawówki, przez całe gimnazjum i całe liceum. Generalnie nie jestem pięknością i uważałam się za gorszą od wszystkich, miałam już nawet takie myśli, że jestem za brzydka aby pokazywać się gdzieś publicznie, że na ulicy nie ma miejsca dla takich ogrów jak ja. Bez przerwy przejmowałam sie innymi, ciągle zastanawiałam się i stresowałam, co inni o mnie myślą. Było to niezwykle męczące i trudno z czymś takim żyć. Ale jakiś czas temu zmieniłam swoje nastawienie i to sprawiło, że w pewien sposób zmienił się świat wokół mnie. Nie chodzi o to, że teraz uważam siebie za ładną czy lepszą od innych (bo nie uważam), ale o to, że przestałam się przejmować tym, co myślą o mnie inni. I dalej jestem generalnie nieśmiała - taki po prostu mam charakter, ale przyjęłam pozycję 'mam wyjebane', która, tak sądzę, jakoś 'uratowała mi życie'. Niech mnie obgadują, niech się śmieją, bo im się nie podobam. Co ja na to? "Mam wyjebane!". I nie uważam, żeby to było coś złego, bo to naprawdę mi bardzo pomaga w codziennym życiu, mniej się stresuję i mogę być bardziej sobą. Nie powinniśmy słuchać opinii ludzi, którzy nas nie znają, którzy nie są nam bliscy, którzy nie grają żadnej dużej roli w naszym życiu. Po co takimi ludźmi się przejmować? Dużo z ich grona obgaduje i krytykuje innych, żeby nam zrobić przykrość, zawstydzić nas, albo dlatego, bo wtedy sami czują się dowartościowani. I gdzie tu sens w przejmowaniu się nimi? :) Skup się na tych, na których ci zależy i rób tak, żebyś sama ze sobą czuła się dobrze. Nie chodzi też o to, żebyś nagle zrobiła się na idealną lalkę. Dobrze się czujesz w makijażu, to go noś. Źle się czujesz - to nie noś. I tak samo z ubraniami i wszystkim innym.
I żeby nie było, że rzucam słowa na wiatr, to proszę bardzo, wstawiam swoje zdjęcia. (A co :D)




Możecie mnie teraz tu w komentarzach hejtować, jeśli macie ochotę. I naprawdę sobie zdaję sprawę z tego, że mam dużo wad, bo włosy takie, a broda taka (nie znoszę jej, ale nic z nią nie zrobię), i twarz jakaś tam, a w ogóle to tamto i siamto... Doskonale wiem sama, jaka jestem. Ale przecież nikt nie jest idealny, nie? :) Zawsze się znajdzie coś, co mogłoby być lepsze, ale czy naprawdę warto się tym przejmować? 

Do napisania tej notki zmotywował mnie ten filmik, który gorąco polecam. :)

12 komentarzy:

  1. Oczywiście, że cały świat jest śliczny (z pewnymi wyjątkami, które starają się nadrabiać charakterem ale nie zawsze im wychodzi). Wydaje mi się, że ważniejszą sprawą od klasycznego kanonu urody (prawie że anoreksja) jest dbanie o siebie, wyglądanie w sposób "do przyjęcia", bez zbyt dużego udziwniania i tak dalej. Mam na to dość radykalny pogląd i będę go bronić, nie toleruję celowego oszpecania dla zwrócenia na siebie uwagi. Większość takich zachowań bierze się z braku samoakceptacji.

    Uczmy się kochać siebie takimi jakimi jesteśmy, nawet jeśli nie zawsze nam to wychodzi :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej, najlepiej będzie jak wszyscy będziemy wyglądali tak samo.
      Daj spokój, kobieto. Mamy XXI wiek. Gdyby nie było takich
      'dziwadeł' to świat byłby nudny. Samoakceptacja to bardzo
      rozległy termin. Bo np. taka anorektyczka będzie miała ze sobą
      problem nawet jakby ważyła 5 kg (nie wspominając już, że to jest
      fizycznie niemożliwe :D), ale osoba lubująca się w modyfikacjach ciała,
      cały czas siebie akceptuje, ale ma inny pomysł/inną wizję na siebie.
      Spełnia to i nadal lubi siebie tak samo!

      Usuń
    2. Najbardziej mnie denerwuje podejście Polaków. Albo wyśmiewają, albo zazdroszczą. Ale generalnie jak się człowiek wyróżnia z tłumu, to ludzie potrafią zrobić z tego wielkie halo, a generalnie Polacy prawie wszyscy ubierają się w to samo...
      Ja nie lubię zbyt wielu udziwnień, ale jeżeli ktoś lubi, to to jego sprawa a mi nic do tego, więc niech wygląda jak chce.

      Usuń
  2. Przejmować się światem nie warto. Ale dbać o siebie,
    starać się zmienić na lepsze jest zdecydowanie warto.
    Ale trzeba też czasami słuchać innych, bo nie zawsze
    rzucają w Ciebie 'hejtami' a radami, które mogą
    naprawdę pomóc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że tak, ale radami przejmować się wtedy, kiedy pochodzą one od ludzi, którym możemy na pewno zaufać :)

      Usuń
  3. Miałam takie same problemy jak Ty i postanowilam cos z tym zrobic i nie dac się,pracowac nad soba i stawac sie lepsza, pogodniejsza osoba :)Mi sie wlasnie podoba to co widze na Twoich zdjeciach,sama wygladam podobnie, a jesli ktos tego nie rozumie jego problem..

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ja nadal pracuję nad samoakceptacją, póki co, nie bardzo mi to wychodzi. Nadal czuję się źle w swoim ciele i obserwuję to, jak ludzie reagują, i co mówią na mój temat, więc wolę się ukrywać, niż słuchać krytyki, nawet osób, które tak naprawdę mnie nie znają. Jednak twoje słowa są bardzo motywujące i zaczęłam wierzyć, że mogę to zmienić. Chociaż, jak teraz się zastanawiam, może być to droga przez mękę. Ciężko zmienić coś, co "pielęgnowało się" nie rok, nie dwa, bo znacznie więcej. Dziękuję i pozdrawiam :) Jesteś piękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :)) I tak, droga do samoakceptacji jest trudna, ale da się zrobić, a jak już się uda to naprawdę będziesz szczęśliwsza. Też miałam ochotę ukrywać się przed wszystkimi, każdy obcy mnie stresował, nie chciałam się nikomu pokazywać na oczy... Ale gdy są takie momenty, że jesteś wśród ludzi i zaczynasz się martwić tym, co oni mogą o Tobie mówić albo myśleć.. to musisz szybko te myśli zatrzymać! Najgorzej to je karmić. Jak się złapiesz na tym, że zaczynasz się czymś takim przejmować, to niech w Twoim mózgu od razu pojawi sie taka czerwona dioda :D I wtedy te złe myśli zastąp jakimiś innymi, bardziej pozytywnymi. Zamiast myśleć "pewnie sobie myślą, że jestem taka i siaka" pomyśl "Mam ich w dupie! Niech sobie myślą co chcą, nie znają mnie, nie wiedzą jaka jestem, a ocenianie po samym wyglądzie to głupota i prostactwo, nie będę się zniżać do ich poziomu i ich oleję, nie ich sprawa, jak wyglądam". :) Myśle, że to dobry początek. Ja sobie myślę "mam wyjebane" właśnie wtedy, kiedy coś już mnie zaczyna martwić, i specjalnie używam takich mocnych słów, bo mają jakby twardszy przekaz. Twardo to sobie mówię w głowie, niemal krzyczę czasem, i wtedy tamte inne złe, stresujące myśli cichną.
      Ja również przez długie lata sama siebie wpędzałam w taką niekończącą się pętlę, że 'jestem brzydka' i 'bez sensu się starać, i tak będę brzydka'. Ale chcieć to móc, trzeba po prostu naprostować swoją łepetynę na trochę inny tok myślenia i to wtedy naprawdę ułatwia życie, już nie czuję się tak bardzo ograniczona uprzedzeniami do swojej własnej osoby.
      I trzymam za Ciebie kciuki!!!!

      Usuń
    2. Dokladnie praca nad soba to nie kilka dni a czasem kilka lat, zanim bedzie duzo lepiej. Lauro sprobuj i nie zniechecaj sie od razu :) najwazniejsze aby zaakceptowac siebie, stawiac na poczatku male kroczki czasem jeden naprzod czasem dziesiec do tylu ale probowac cos robic bo nie wyrwiesz sie z tego kregu mysli.

      Usuń
  5. Wazne jest tez aby znajdywac w sobie cos co sie lubi, nie masz ladnego nosa? to moze masz ladne rece czy oczy, wkoncu nikt nie jest idealny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie! Zamiast myśleć tylko o złych rzeczach, trzeba pamiętać też zo dobrych, a każdy ma też przecież oprócz wad zalety :) jeśli ma się problem z ich znalezieniem, fajnie jest się spytać bliskich osób, które nas dobrze i długo znają, a na pewno coś dobrego w nas znajdą ^^

      Usuń

Doceniam każdy komentarz. :) Proszę tylko bez zbędnego SPAMu!!!