piątek, 10 stycznia 2014

Noworoczne postanowienia w liczbie zero

Z jednej strony Nowy Rok to dobry pretekst aby się zmusić do jakichś ważnych postanowień (i żeby - to ta trudniejsza część - faktycznie wdrożyć je w życie), ale czy potrzebne jest to, żeby coś zmienić?
Jednym pewnie jest jednak łatwiej to zrobić "od Nowego Roku".
Ja, jak chyba każdy przynajmniej raz, robiłam sobie kiedyś parę jakichś postanowień noworocznych, ale nigdy się ich potem nie trzymałam (na pewno nie dłużej niż tydzień~dwa). Więc nie widzę w tym już żadnego sensu.
A jak to jest z Wami?

Wydaje mi się, że jeśli chce się coś faktycznie zmienić, to dobrze jest wprowadzić się w taki pozytywny stan dotyczący tego. Np. zamiast "muszę więcej ćwiczyć/trenować" postanowić sobie "fajnie byłoby mieć trochę bardziej wysportowane ciało, poświęcić na to 5~10 minut dziennie, z dobrą muzyką w tle, niech to się stanie przyjemnością, a nie obowiązkiem".
Żeby coś było długotrwałe, musi się stać nawykiem. W jednym miejscu czytałam, że stworzenie sobie nawyku trwa dwadzieścia-parę dni, gdzie indziej, że około sześciesięciu dni. Te liczby (ta druga zwłaszcza) są dosyć zatrważajace... ale wszystko ma swoją cenę, nie?

Podsumowania roku 2013 nie będzie, bo żadnego Nobla ani Oscara wciąż nie dostałam. 
I nie chce mi się.

Obecnie słucham:
(nauczyłam się nawet to śpiewać XD)
Znacie Kyary? Jest teraz w Japonii bardzo popularna.


5 komentarzy:

  1. Ja również nie jestem typem, który lubi robić postanowienia, chyba nigdy nie ustaliłam sobie żadnej listy rzeczy, które muszę w danym roku zrobić. ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym roku chcę zadbać bardziej o siebie, może uda mi się zacząć ćwiczyć ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam Kyary, ale trochę mnie przeraża słodkością. Poznałam ją przez vcaloidowe covery.

    OdpowiedzUsuń
  4. tak, postanowienia są żłe i nie dają tak naprawdę motywacji (przynajmniej mi)

    OdpowiedzUsuń

Doceniam każdy komentarz. :) Proszę tylko bez zbędnego SPAMu!!!