środa, 12 listopada 2014

Konwenty od drugiej strony stołu

Jako że założyciel i szef firmy Maginarium.pl jest moim starym, dobrym znajomym, zatrudniłam się u niego w firmie w te wakacje. Od mniej więcej połowy sierpnia byłam więc zajęta jeżdżeniem na konwenty. Byłam na Shinobi w Sopocie, na B6 w Krakowie, na Nejiro w Lublinie, na Polconie w Bielsko-Białej, Baltikonie w Sopocie, Coperniconie w Toruniu, Kapitularzu w Łodzi, StarForce w Toruniu, Tetconie w Tczewie i Falkonie w Lublinie.
Nigdy w życiu nie najeździłam się tyle, co w te ostatnie 3 miesiące!
Ten post to moje przemyślenia - w pigułce - na temat konwentów oczami wystawcy.

Praca na stoisku jest cięższa, niż myślałam. Stoisko Maginarium zawsze jest duże, i zawsze jest oblegane, i na tak dużym konwencie jak np. Falkon potrzebowaliśmy przynajmniej 4 pracowników, żeby jakoś ogarniać wszystkich klientów.
Praca na takim stoisku to 12 (a czasem nawet do 14) godzin pracy, z małymi przerwami na żarcie lub siku, 2-4 dni pod rząd (zależnie od konwentu).
Rozkładanie stoiska nie jest jeszcze złe (choć wywieszenie na wystawie 50-70 wzorów koszulek trochę trwa), ale składanie go na koniec konwentu i pakowanie wszystkiego... to piekło, i zajmuje nam od 2 do 5 godzin (zazwyczaj więcej niż mniej). Nie raz zdarzyło się, że byliśmy ostatnimi ludźmi opuszczającymi teren szkoły (nawet po helperach i organizatorach!).

Największym zainteresowaniem cieszy się zawsze loteria.

"- Czy można kupić los?
- Nie, nie można. [grumpy Nekori]
- .... "

Uczestnicy kupują losy jak szaleni. :) Do tego stopnia, że zdarzyło mi się parę razy pójść spać na konwencie i śnić o tym, jak to ludzie uparcie chcą ode mnie ciągle kupować te losy i nie dają mi spać.

A konwentowicze standardowo zostawiają na stoiskach swoje rzeczy; te, za które dopiero co zapłacili, ale też np. paszport, legitymację, ledwo zaczęty kebab, picie, numerek do szatni, komórkę, orzech włoski.
Natomiast złe wymawianie przez nich słów angielskich (nazw seriali/haseł itp.) podczas kupowania koszulek to już wręcz temat na oddzielnego posta. ;)

Na koniec: zakupy.
Pracowanie na takim stoisku nieco odbiera chęć zakupów na konwencie, tak generalnie, i nie szalałam z wydawaniem pieniędzy (yay!), ale na naszym stoisku zaopatrzyłam się w śliczną poduszkę Totoro i podkładkę pod kubek z Daenerys.



Na Polconie zaopatrzyłam się w koszulkę z Gry o Tron, a na Falkonie w świetną, gotycką spódnicę.

Na Falkonie kupiłam też sobie małą czaszkę, zombie świecznik i kubek, który doskonale mnie opisuje. :)




W tym roku sezon konwentowy się skończył, ale na wiosnę znowu będzie gdzie jeździć.... :)

Obecnie słucham:

3 komentarze:

  1. awww śliczna podusia <3 i świetny kubek ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wrażenie, że Cię kojarzę bo byłam i na Nejiro i na Falkonie (masz może krótkie włosy? ^^). Chyba wzięłam w sobotę ostatni los XD a na Nejiro kupiłam ich z 5 :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A potem tak bardzo żałowałam, że nie kupiłam sobie tej poduszeczki
      http://maginarium.pl/pl/293-poduszka-uniwersalna-40cm-x-40cm.html :CCCCC
      Pieniąszki, dlaczego tak szybko się skończyłyście :C

      Usuń

Doceniam każdy komentarz. :) Proszę tylko bez zbędnego SPAMu!!!